poniedziałek, 30 maja 2016

Niemiecki cmentarz w Kaczenicach


Na ten cmentarz trafiłam przypadkiem - wracając z Niwisk tuż przed miejscowością Kaczenice (pow. zielonogórski, gmina Nowogród Bobrzański) dostrzegłam kątem oka majaczące za drzewami stare groby. Nie było wyjścia - mimo późnej pory i padającego deszczu musiałam skręcić w las i sprawdzić to miejsce. 

Okazało się, że za przedwojennymi grobami niemieckimi są też nowe mogiły polskie. W tej ziemi spotkali się mieszkańcy polsko-niemieckiej przestrzeni, połączeni tym samym miejscem, mimo że pochodzący z różnych czasów, o różnych narodowościach, może też rożnych wyznań (chociaż nie mam pewności, czy część niemiecka jest ewangelicka).

Ten cmentarz zadziwia... Widać, że ktoś troszczy się o niemieckie groby, mimo że część nagrobków jest potrzaskana, część już się zapada, większość porasta mech. Wygląda to tak, jakby kiedyś część niemiecka była zdewastowana, a teraz ktoś poskładał wszystko do kupy. Najmniejsze kawałeczki płyt nagrobnych zostały zebrane i złożone na mogiłach. Na niektórych stoją znicze i kwiaty. Piasek wokół grobów wyglądał na świeżo zagrabiony. Nie widać tu "odniemczania" tzw. Ziem Odzyskanych, o którym pisałam przy okazji postu o drogowskazie w  Łaziskach. Nie ma śladu po cmentarnych hienach, takich jak te, które rozkopały cmentarz w Starych Jaroszowicach. To pierwszy tak zadbany cmentarz poniemiecki spośród wszystkich, które dane mi było widzieć. Trudno powiedzieć, z czego wynika ta troska. Może powodem jest to, że w tej samej przestrzeni spoczywają też Polacy.

Cmentarz ciekawi tym bardziej, że nie znalazłam o nim absolutnie żadnych informacji. Nigdzie w sieci nie trafiłam też na zdjęcia tego miejsca. Dlatego też nie mam pojęcia, kto tak o niego dba, z czyjej inicjatywy te cmentarne porządki - mieszkańcy Kaczenic? Jakieś stowarzyszenie? Bo chyba nie przyjeżdżają tu Niemcy, żeby grabić piasek przy grobach? A może? O samych Kaczenicach też niewiele można powiedzieć - ot, miejscowość licząca 200 mieszkańców, położona między Niwiskami a Nowogrodem Bobrzańskim. 

czwartek, 26 maja 2016

Zakonserwowana ruina. Kościół w Sobocie

Romański kościół pw. Piotra i Pawła w Sobocie (pow. i gmina Lwówek Śląski) został wybudowany już w XIII wieku (pierwsza wzmianka o świątyni pochodzi z 1212 r.). W 1571 roku był rozbudowany po raz pierwszy. Drugą rozbudowę (a raczej odbudowę po pożarze) ukończono w 1701 roku - ta data widnieje nad kruchtą - MDCCI. 
U schyłku II wojny światowej Niemcy zorganizowali na wieży kościelnej punkt obserwacyjny. Gdyby nie to, kościół być może przetrwałby - został jednak zbombardowany przez Rosjan w 1945 roku i od tego czasu jest ruiną.

Ruina, ale jednak ktoś się o nią troszczy. W 2012 roku z inicjatywy Starostwa Powiatowego w Lwówku Śląskim kościół zabezpieczono - teren został uporządkowany, a kruchtę i budynek  bramny nakryto nowiutkim dachem.  

Wokół kościoła zachowało się kilka niemieckich przedwojennych mogił (chowano tu również zmarłych z pobliskiego Dębowego Gaju, w którym nie było kościoła), a wśród nich ciekawy pomnik nagrobny w miejscu pochówku jeńców z czasów I wojny światowej, Polaka i Rosjanina. Niestety nie zachowały się całopostaciowe płyty nagrobne z XVI i XVII wieku. Epitafia były wmurowane w ściany świątyni. Płyty przedstawiały wizerunki członków szlacheckich rodów, właścicieli Soboty, Dębowego Gaju i pobliskich majątków - m.in. von Zedlitzów.

Niestety, wszystkie płyty całopostaciowe zostały skradzione i słuch po nich całkowicie zaginął (podobno były tu jeszcze w końcu lat 90.). Nie ma żadnych świadków, nikt nic nie wie, chociaż ruina nie znajduje się wcale na uboczu, ale w samym środku wsi, w otoczeniu domów, blisko głównej ulicy...

Warto porównać dzisiejszy stan "odrestaurowanej" ruiny ze zdjęciami sprzed prac zabezpieczających - zobaczcie wpis na blogu Moje miejsce

sobota, 14 maja 2016

Krzyże pokutne. Modlikowice, Uniejowice, Dłużec


Kolejne krzyże pokutne - tym razem cztery znalezione podczas jednej wyprawy: z Modlikowic, Uniejowic i Dłużca.

W Modlikowicach (pow. złotoryjski, gmina Zagrodno) w okolicach kościoła MB Częstochowskiej są dwa krzyże pokutne (podobno w murze otaczającym kościół był też trzeci, ale został zatynkowany). 

Pierwszy krzyż  z rytem łuku (lub kuszy) jest wmurowany w ogrodzenie kościoła, widać go dobrze z ulicy. Kiedyś tuż pod nim była piwniczka - niedawno została zasypana, dzięki czemu powstała mała skarpa, a tym samym odsłonięto część krzyża, którą wcześniej zakrywała warstwa ziemi. 
Drugi krzyż w tej miejscowości też jest nieopodal kościelnego muru, ale na terenie prywatnej posesji, w ogródku pewnej starszej pani. Tu widać wyraźny ryt miecza.

Kolejne krzyże - ten w Uniejowicach (pow. złotoryjski, gmina Zagrodno) i ten w Dłużcu (pow. i gmina Lwówek) - również znajdują się na prywatnych posesjach. Krzyż uniejowicki przy domu nr 72 (z rytem łuku lub kuszy) ma w ramionach i trzpieniu wgłębienia - prawdopodobnie kiedyś był umieszczony w płocie, a te wgłębienia to miejsca na żerdzie (tak jak w krzyżu w Pławnej). 

W Dłużcu, w sadzie przy domu nr 62, można obejrzeć kolejny krzyż pokutny, ten z rytem miecza. Jest dobrze widoczny przez siatkę z drogi do Lwówka Śląskiego, po lewej stronie, jadąc z kierunku Twardocic.

poniedziałek, 9 maja 2016

Śmietnik historii. Muzeum Armii Czerwonej w Uniejowicach

Północna Grupa Wojsk Armii Radzieckiej stacjonowała na terenie Polski do 1993 r. Już w latach 90. rozpoczęło się zacieranie śladów ich obecności, które w zasadzie trwa do dziś. Jest jednak na Dolnym Śląsku pewne wyjątkowe miejsce, w którym nie wyrzuca się Rosjan na śmietnik historii. To prywatne Muzeum Armii Radzieckiej i Ludowego Wojska Polskiego w Uniejowicach (pow. złotoryjski, gmina Zagrodno), które prowadzi pan Michał Sabadach. Jest to jedyne takie muzeum w Polsce - podobnych zbiorów nie zobaczycie nigdzie indziej!

Pan Sabadach w latach 70. pracował w zamku Grodziec. Pewnego razu przybyli tam Rosjanie stacjonujący w Legnicy. Przesiedleniec z Kresów oprowadził ich po zamku. Dzień później Rosjanie wezwali go do komendantury w Legnicy i wręczyli bezterminową przepustkę do wszystkich garnizonów. Tak zaczęła się jego przyjaźń z wysoko postawionymi oficerami "bratniej armii". Gdy wojska radzieckie wycofywały się z terytorium Polski, znajomi Rosjanie przed wyjazdem zaczęli przywozić panu Sabadachowi najróżniejsze suweniry: medale, odznaczenia, mundury. Takie były początki muzeum, które z biegiem lat rozrastało się. Pan Michał urządził je we własnym domu - pierwsze, co rzuca się w oczy po wejściu do pomieszczenia z eksponatami, to prawie dwumetrowa kopia medalu Bohatera Związku Radzieckiego. Obok niego - kombinezon pilota ponaddźwiękowego myśliwca MIG i skafander odporny na skażenie chemiczne. 

W muzeum można obejrzeć również popiersia i rzeźby działaczy komunistycznych oraz skrawki pomników, które starano się usunąć z przestrzeni publicznej. Jest oczywiście Lenin, ale też Marceli Nowotko,  Karol Świerczewski, Konstanty Rokossowski. Tych dwóch ostatnich można spotkać w sadzie przed domem. 

Garść informacji praktycznych. Gdzie znajduje się muzeum? Dokładny adres to Uniejowice 79. Przejeżdżając przez wieś trzeba skręcić na skrzyżowaniu z drogowskazem wskazującym Złotoryję - przez "garbaty mostek" - i zaraz potem wjechać w polną drogę, w prawo. Dróżka jest niepozorna, wygląda jak wjazd do lasu. Pierwsze przywitały nas psy - czarny i biały - najmilsze psiaki na świecie! Kiedy muzeum jest czynne? Wtedy, kiedy pan Michał jest akurat w domu ;) Ile kosztuje wstęp? Co łaska, właściciel przeznacza "wpływy" na szukanie kolejnych eksponatów na pchlich targach... 

piątek, 6 maja 2016

Kolejna skrytka Grundmanna - pałac w Zagrodnie

Niewiele możemy powiedzieć o historii pałacu w Zagrodnie (gmina wiejska w powiecie złotoryjskim). Powstał w 1570 r., a jego właścicielami byli Schellendorfowie. Otaczał go ogród i park krajobrazowy założony w XIX w.

Co ważne, to kolejna odwiedzona przez nas skrytka z listy Gunthera Grundmanna. W 1944 r. ukryto tu zbiory z Biblioteki Jagiellońskiej i lwowskiego Ossolineum, pomieszczone w 174 skrzyniach. Były to m.in. rękopisy Mickiewicza, Słowackiego, Fredry, Sienkiewicza i Żeromskiego. W 1945 r. do pałacu przybywają Rosjanie... Spora część manuskryptów została wtedy wywieziona do ZSRR. Część zbiorów ocalili i zabezpieczyli polscy osadnicy - wróciły one do Ossolineum. 

Już w latach 70. pałac był ruiną. Resztki dekoracji sgraffitowej zdjęto ze ścian i zabezpieczono - dzisiaj są częścią stałej ekspozycji Muzeum Regionalnego w Chojnowie. Ocalały ściany i okrągła wieża, na której jeszcze utrzymują się resztki zegara.

Zagrodno to duża i rozciągnięta wieś - oczywiście trochę błądziliśmy. Żeby znaleźć pałac, trzeba przejechać przez mostek nad rzeką Skorą za domem nr 99. Teren za bramą pałacową nie jest bezludny. Pobliski budynek jest zamieszkały, trzeba przejść obok ogródka, sadu, wieszaka na pranie i uparcie ujadającego psa.  

wtorek, 3 maja 2016

Drugi krzyż pokutny w Nawojowie Łużyckim - odnaleziony :)

Prawie dokładnie rok temu - w maju 2015 r. - szukaliśmy krzyży pokutnych w Nawojowie Łużyckim (pow. i gmina Lubań). Odnaleźliśmy tylko jeden, nie była to zresztą skomplikowana sprawa - jest ustawiony przy drodze do Nowogrodźca (pisaliśmy o nim w tym wpisie). 
Próbowaliśmy wtedy odszukać również ten drugi krzyż, mając tylko bardzo mgliste pojęcie o jego usytuowaniu - wiadomo nam było, że jest gdzieś w lesie za wsią, niedaleko potoku Złoty Stok. Przeszliśmy kawałek leśną dróżką i zrezygnowaliśmy z dalszych poszukiwań, obiecując jednak, ze jeszcze tu wrócimy.

No i proszę, dotrzymujemy obietnicy :) Krzyż pokutny z rytem miecza znajduje się w lesie za Nawojowem, niedaleko wiaduktu nad torami kolejowymi prowadzącymi z Gierałtowa do Lubania. Na próżno jednak szukać go tuż przy potoku - znajduje się bliżej zarośniętej leśnej drogi. 

Trzeba przyznać, że ten krzyż pokutny był bardzo trudny do zlokalizowania w porównaniu z innymi, które odwiedziliśmy. Specjalne podziękowania za pomoc dla https://sciezkawbok.wordpress.com :)

poniedziałek, 2 maja 2016

Schronienie dla "heretyków". Kościół ucieczkowy w Twardocicach

Na początek słówko o kościołach ucieczkowych (granicznych). Powstawały one od XVII w. na terenach protestanckich, graniczących ze Śląskiem, którym władali wówczas katoliccy Habsburgowie - kontrreformatorzy. Protestanci ze Śląska nie mieli możliwości odprawiania nabożeństw według swojej liturgii. Wobec braku wolności wyznania śląscy ewangelicy musieli wybierać się za granicę - na teren księstwa legnickiego lub Łużyc - żeby móc uczestniczyć w religijnych obrzędach. 

Ruiny w Twardocicach (pow. złotoryjski, gmina Pielgrzymka) to pozostałości po kościele ucieczkowym. Dla kogo był schronieniem? Luteranie? Kalwiniści? Nie - schwenckfeldyści! Słyszeliście kiedykolwiek o takim wyznaniu? Bo ja dowiedziałam się o tym odłamie chrześcijaństwa dopiero przy okazji planowania wyprawy do Twardocic. Założycielem tego ruchu religijnego był Kaspar Schwenckfeld, urodzony w 1490 r. w Osieku koło Lubania. Teolog spierał się z Lutrem, a w rezultacie odszedł z kościoła luterańskiego i założył własną grupę wyznaniową. 
Odrzucał chrzest dzieci, uznając, że tego aktu należy dokonywać z pełną świadomością. Głosił całkowity rozdział kościoła od państwa. Wierni nie nosili broni i nie brali udziału w wojnach. Uznał, że podczas nabożeństwa wcale nie dochodzi do zamiany chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, ale że jest to tylko działanie symboliczne. Schwenckfeldyści byli więc znienawidzeni tak przez katolików, jak przez innych protestantów. 

W Twardocicach przebywali do 1726 r. Z powodu ataków i prześladowań opuścili wieś i wyemigrowali aż do Ameryki - co ciekawe, ich potomkowie do dziś żyją w Pensylwanii i skupiają się w Schwenckfelder Church (liturgie odprawiają w języku śląskim!). 

O tym, że schwenckfeldyści nadal istnieją, świadczy pomnik, który znajduje się za wsią, wśród pól rzepaku, na końcu tzw. Bydlęcej Ścieżki. Ustawili go w 1863 r. emigranci z Ameryki - w miejscu pochówku "heretyków" z Twardocic. Amerykańscy wyznawcy odnowili pomnik w 2001 r., a w 2003 r. nastąpiło jego ponowne poświęcenie. 

Sam kościół jest w fatalnym stanie, a najgorzej miewa się wieża - co zresztą widać. Została prowizorycznie zabezpieczona jakimiś linkami, ale nie wygląda to zbyt dobrze. Kiedyś w świątyni mogło pomieścić się nawet 3000 wiernych - teraz mieszka tu tylko bocian, który uwił gniazdo na murach.