Stalag VIII C Sagan (dzisiejszy Żagań) był największym kompleksem obozów jenieckich w VIII Okręgu Wojskowym Wehrmachtu. Dziś na terenie poobozowym funkcjonuje Muzeum Obozów Jenieckich, którego działalność koncentruje się przede wszystkim na upamiętnianiu Wielkiej Ucieczki. W marcu 1944 roku na terenie podobozu Stalag Luft 3 doszło do próby ucieczki grupy lotników alianckich. Jeńcy na głębokości dziewięciu metrów wykonali ponad stumetrowej długości tunel "Harry". Na wolność miało się nim wydostać ponad 200 więźniów. Opuściło go 76 osób. Wszyscy, oprócz trzech, zostali zatrzymani, a pięćdziesięciu z uciekinierów rozstrzelano na osobisty rozkaz Hitlera (Sagan-Behefl), łamiąc w ten sposób konwencję genewską, zgodnie z którą jeńców wojennych bierze się do niewoli, ale nie zabija się ich. Do egzekucji doszło na łące w okolicy Iłowej , nieopodal dzisiejszej autostrady A18.
poniedziałek, 30 marca 2015
sobota, 28 marca 2015
KL Gross Rosen, Rogoźnica
Siemens i Blaupunkt - oczywiste skojarzenia to telefony komórkowe i radia samochodowe. Mniej oczywiste - Konzentrationslager Gross Rosen. Więźniowie obozu koncentracyjnego byli wykorzystywani do produkcji dla tych właśnie koncernów. Jednak nie to było najcięższe - najgorsza robota to wydobywanie granitu z potężnego kamieniołomu przy dziennej racji żywnościowej wynoszącej 1000 kcal.
Zaczynamy szukać Gross Rosen od strony niewielkiej Rogoźnicy (pow. świdnicki, gmina Strzegom). W sennym i opustoszałym parku pierwszy znak - tablica upamiętniająca ofiary obozu. Krotki spacer za wieś, mijane po drodze sielskie krajobrazy - rozległe łąki, Wzgórza Strzegomskie, słońce - nie zapowiadają wcale kamiennego piekła. Rzeczywiście - wejście na teren byłego obozu to jak wejście do innego wymiaru, wyjętego jakby ze snu.
Cmentarz ewangelicki, Żeliszów
Tuż za kościołem w Żeliszowie (powiat i gmina Bolesławiec) znajduje się dziewiętnastowieczny cmentarz ewangelicki, a właściwie to, co z niego pozostało. Nagrobki chylą się ku ziemi, ciężko odczytać inskrypcje z pozieleniałego kamienia. Większość mogił całkowicie porosła bluszczem i widoczne są tylko ich zarysy, jakby kiełkowały z ziemi,
Oprócz mniejszych nagrobków są tu też grobowce - równie zrujnowane. Prawdopodobnie tuż po wojnie padły łupem szabrowników, poszukujących kosztowności.
Nekropolia razem z żeliszowskim kościołem ewangelickim tworzą posępną całość otoczoną cmentarnym murem. Kiedyś pewnie był solidny, szczelnie odgradzając świat zmarłych od świata żywych. Teraz jest zniszczony, większość tablic nagrobnych zniknęła, zostały po nich puste miejsca w murze jak dziura po wyrwanym zębie.
Jest też coś, co zapewne dawniej było cmentarną kaplicą. Teraz to tylko ściany bez dachu.
Chodząc po cmentarzu w Żeliszowie trudno oprzeć się wrażeniu, że mimo woli spaceruje się po trupach. Niektóre zapadnięte groby można rozpoznać, ale z pewnością wiele jest takich, po których na powierzchni nie pozostało już nic. A jednak są - gdzieś w zapomnianej głębi ziemi.
I znów - jak w przypadku kościoła - jest to historia jakich wiele. Mnóstwo ewangelickich cmentarzy po wojnie podzieliło los tego.
Kościół ewangelicki, Żeliszów
Nie wiem, ilu mieszkańców może mieszkać w Żeliszowie (powiat i gmina Bolesławiec), ale wieś robiła wrażenie opuszczonej. A wyjechać stąd (i dostać się tu inaczej niż samochodem) chyba niełatwo - na tabliczce przystankowej dwa kursy dziennie do Bolesławca. Na tym kończy się żeliszowska sieć komunikacji publicznej.
Szukamy kościoła. We wsi brak jakichkolwiek drogowskazów, które kierowałyby do tego miejsca. To pierwszy znak, że do lokalnego dziedzictwa kulturowego niewiele przykłada się tu uwagi.
Znajdujemy wreszcie klasycystyczną świątynię na planie elipsy. Podobno projektował ją Carl Gotthard Langhans, twórca projektu Bramy Brandenburskiej. Wszystkie wejścia są zamurowane. Mogło to służyć zabezpieczenia kościoła przed dalszą dewastacją, ale główny motyw był pewnie inny. Wnętrze jest w fatalnym stanie i łatwo tu o wypadek, zwłaszcza gdy ktoś pokusi się o wspinaczkę na piętro po zrujnowanych schodach.
W jednym z zamurowanych wejść wyciągnięto kilka cegieł, przez zaimprowizowane przejście ciężko się przecisnąć
W środku - zachwyt i smutek. "Perła Żeliszowa" znajduje się w totalnej ruinie. Wśród szczątków desek na podłodze walają się opróżnione puszki po piwie, śmieci wszelakie, nawet bukiet sztucznych kwiatów, przytargany tu chyba niedawno, bo prawie niezakurzony. Na ziemi ślady po ognisku.
Szukamy kościoła. We wsi brak jakichkolwiek drogowskazów, które kierowałyby do tego miejsca. To pierwszy znak, że do lokalnego dziedzictwa kulturowego niewiele przykłada się tu uwagi.
Znajdujemy wreszcie klasycystyczną świątynię na planie elipsy. Podobno projektował ją Carl Gotthard Langhans, twórca projektu Bramy Brandenburskiej. Wszystkie wejścia są zamurowane. Mogło to służyć zabezpieczenia kościoła przed dalszą dewastacją, ale główny motyw był pewnie inny. Wnętrze jest w fatalnym stanie i łatwo tu o wypadek, zwłaszcza gdy ktoś pokusi się o wspinaczkę na piętro po zrujnowanych schodach.
W jednym z zamurowanych wejść wyciągnięto kilka cegieł, przez zaimprowizowane przejście ciężko się przecisnąć
W środku - zachwyt i smutek. "Perła Żeliszowa" znajduje się w totalnej ruinie. Wśród szczątków desek na podłodze walają się opróżnione puszki po piwie, śmieci wszelakie, nawet bukiet sztucznych kwiatów, przytargany tu chyba niedawno, bo prawie niezakurzony. Na ziemi ślady po ognisku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)