poniedziałek, 28 marca 2016

Polonizacja. Kamienny drogowskaz w Łaziskach


Kamienny drogowskaz w Łaziskach przy skrzyżowaniu z drogą do Wartowic (pow. bolesławiecki) może wydawać się skromnym "znaleziskiem", ale jest bardzo wymownym elementem dolnośląskiego krajobrazu. XIX-wieczny drogowskaz został pozbawiony napisów - strzałki kierunkowe i odległości w kilometrach pozostały, natomiast niemieckie nazwy miejscowości skuto. 
Tam, gdzie dzisiaj widać ślady po dłutowaniu, dawniej widniały nazwy: Alt Warthau (Warta Bolesławiecka), Neu Warthau (Wartowice), Goldberg (Złotoryja), Naumburg (Nowogrodziec), Bunzlau (Bolesławiec).

Drogowskaz w Łaziskach to przykład powojennej akcji "odniemczania" tzw. Ziem Odzyskanych. Niemieckie napisy i szyldy miały zniknąć z przestrzeni publicznej. Ich usuwaniem zajmowano się często w ramach oddolnych inicjatyw podejmowanych przez nowych polskich mieszkańców poniemieckich miejscowości, ale jednocześnie było to przedsięwzięcie sterowane odgórnie. Już w czerwcu 1945 r. Prezydium Rady Ministrów zaleciło "usuwanie śladów niemczyzny" z terenów przyłączonych po wojnie do Polski. Karane było nawet używanie sprzętów codziennego użytku z niemieckimi napisami. Pamięć o przedwojennych mieszkańcach Ziem Zachodnich miała zostać wymazana. Ten skromny drogowskaz jest świadectwem egzorcyzmowania przestrzeni w ramach takiej polonizacji... Kamienny słup przetrwał do dzisiaj, a ślady po usuniętych napisach zamiast wymazywać historię, to paradoksalnie o niej przypominają.

wtorek, 22 marca 2016

Grupa figuralna i krzyż pokutny. Warta Bolesławiecka

Warta Bolesławiecka to nie tylko Gwiezdny Zamekmauzoleum czy renesansowy dwór. Oprócz tych miejsc warto zobaczyć tu jeszcze dwa zabytki: grupę figuralną "Ukrzyżowanie" i krzyż pokutny. 

Kapliczka pochodzi podobno z 1681 roku! Sporo czasu musiało upłynąć, od kiedy ustawiono tu figury, o czym świadczą twarze posągów Marii i Jana, na których już prawie nie widać szczegółów. Co ciekawe, pomiędzy postaciami znajduje się muszla - symbol pielgrzymów podróżujących drogą św. Jakuba do Santiago de Compostela (mimo że szlak nie przebiega przez Wartę, ale w jej pobliżu - przez Tomaszów, Kruszyn, Bolesławiec). 
Grupa figuralna znajduje się na początku miejscowości (jadąc z Bolesławca) - jest odwrócona tyłem do głównej drogi, a przodem do drogi gruntowej prowadzącej w kierunku dworu. Być może więc to ta gruntówka była dawniej główną "arterią" w Warcie. 

Figury znajdują się na Złotym Szlaku Rowerowym, ale krzyż pokutny jest już niestety poza tym szlakiem. Dojście do niego nie jest oznakowane, ale jeśli odnajdziecie mauzoleum, to uda wam się trafić do krzyża. Wydawało nam się, że trudno będzie go odnaleźć, a był tuż pod nosem! Trzeba przejść za grobowce do miejsca, w którym krzyżują się ścieżki, potem pójść w lewo, w stronę kępy drzew - na skraju lasku jest krzyż pokutny. 
Kto by pomyślał, że w takiej niewielkiej miejscowości można odnaleźć tyle cudów? Zachęcamy do włóczęgi po Warcie Bolesławieckiej! 

sobota, 12 marca 2016

Cmentarz Remuh. Kraków

Co zobaczyć w Krakowie, będąc w mieście niecałą dobę i mając do dyspozycji tylko kilka godzin czasu wolnego? Wybór padł na żydowskie cmentarze na Kazimierzu. Niestety oba są czynne tylko do 16:00, o czym zresztą dowiedziałam się na miejscu, więc czasu wystarczyło mi tylko na cmentarz Remuh (na terenie synagogi Remuh, ul. Szeroka 40).

Remuh to jeden z najstarszych europejskich cmentarzy żydowskich - założono go w 1551 roku. Ostatni pochówek odbył się tutaj w 1850 roku. Podczas II wojny światowej na terenie cmentarza znajdowało się... wysypisko śmieci. W 1959 roku w wyniku prac archeologicznych odkopano kilkaset macew, stel i sarkofagów - z inicjatywy organizacji Join Distribution Committee cmentarz został odnowiony. Obecnie trwają kolejne prace zabezpieczające Remuh - na ich cel przeznaczona jest opłata pobierana za wstęp (5 zł). 

Nazwa cmentarza wzięła się od pochowanego tutaj rabina Mojżesza ben Israela Isserlesa, zwanego właśnie Remuh (Remu). W 1553 roku wybudował synagogę Remuh dla uczczenia pamięci zmarłej żony. Do dzisiaj zresztą znajduje się tu jego nagrobek z 1572 roku. To właśnie tutaj złożono chyba najwięcej kwitełe - karteczek z modlitwami i prośbami kierowanymi do Boga i zmarłych. Wiele takich karteczek pozostawiono także przy grobie Eliezera Aszkenazego. Co prawda jego nagrobek jest zrekonstruowany, ale zwieńczenie - wąż Eskulapa - oryginalne (Aszkenazy był lekarzem). 

Oprócz kwitełe odwiedzający zostawiają na grobach coś jeszcze - kamyczki. Niektóre groby są nimi dosłownie zawalone. Zwyczaj ten to prawdopodobnie nawiązanie do Tory, która mówi o nakazie (micwa) umieszczenia na miejscu pochówku kamienia nagrobnego. Zabezpieczenie w ten sposób grobu było wyrazem szacunku dla zmarłego (m.in. chroniło przed rozgrzebaniem miejsca pochówku przez zwierzęta). Ci, którzy nie uczestniczyli w pogrzebie, mogą wypełnić micwę, umieszczając na grobie kamyk. Obecnie obyczaj ten to coś w rodzaju kwiatów i zniczy zostawianych na grobach chrześcijańskich - symbol czci i pamięci o zmarłym. 

Jeśli będziecie na cmentarzu Remuh, koniecznie podjedźcie kawałek dalej, na plac Bawół. Tam, na ścianie jednej z kamienic, znajduje się piękny, monochromatyczny mural upamiętniający Maurycego Liliena, grafika, malarza i fotografa. Mural stworzyła izraelska grupa Broken Fingaz z Hajfy. Warto zobaczyć!