czwartek, 30 kwietnia 2015

Krzyże pokutne. Gronów, Sławnikowice

Krzyż pokuny w Sławnikowicach (pow. i gmina Zgorzelec) znajduje się w murze, przy kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa (po lewej stronie bramy). Jest otoczony łańcuchem. Nie widnieje na nim narzędzie zbrodni, tylko znak krzyża. 

Inaczej jest w Gronowie (pow. i gmina Zgorzelec) - na tym krzyżu widać coś w rodzaju szerokiego noża czy sztyletu. Tym razem nie jest to krzyż wkomponowany w mur, ale "wolnostojący". Jest umieszczony za kościołem pw. NMP, przy głównej drodze przebiegającej przez wieś. Niestety od przodu zasłania go siatka - co prawda cienka, ale i tak ogranicza trochę widoczność. Tył krzyża można obejrzeć, zaglądając przez kościelny mur.

środa, 29 kwietnia 2015

Składnica skarbów. Jelenia Góra

Pałac Paulinum w Jeleniej Górze pełni dziś funkcję hotelu, ale tuż po wojnie był największą w Polsce składnicą dzieł sztuki. Początki obiektu sięgają XVII wieku, kiedy jeleniogórscy jezuici zakupili teren za miastem. Utworzony tu folwark nazwali Paulinenhof (od imienia Paula Kottinga, pierwszego przełożonego klasztoru). Po sekularyzacji majątku kościelnego teren trafił do rąk Richarda von Kramsta, który wybudował tu okazałą rezydencję. 
W latach trzydziestych XX wieku pałac zmienił właściciela - Niemiecki Front Pracy zorganizował w Paulinenhof obóz szkoleniowy dla członków NSDAP. 

Po wojnie Polacy zorganizowali w Paulinum Składnicę Muzealną Ministerstwa Kultury i Sztuki. Składowano tutaj m.in. dzieła sztuki odnalezione w skrytkach z listy Grundmanna (pisałam więcej o skrytkach we wpisie o kościele z Gościszowa).  Poszukiwaniami "skarbów" zajmowała się po wojnie komisja rewindykacyjna MKiS kierowana przez Witolda Kieszkowskiego. 

Współczesny pałac to obiekt hotelowy, więc nic dziwnego, że jest w świetnym stanie. Za budynkiem znajduje się niewielki plac z tarasem, zdobionymi filarami i fontanną. Poza samym pałacem warto zobaczyć resztki parku krajobrazowego. Założenie parkowe powstało w XIX wieku. Opierało się na wykorzystaniu naturalnego ukształtowania terenu - przede wszystkim formacji skalnych na Górze Krzyżowej (Kreuzberg). Do dziś zachowały się ławki wykute w skałach - jedna z nich znajduje się na szczycie wzgórza, niestety została "ozdobiona" przez miłośników niebieskiej farby...

 Panorama pałacu


wtorek, 28 kwietnia 2015

Socrealistyczna pamiątka. Zgorzelec

Miniony ustrój przypomina o sobie za sprawą takich perełek, jak socrealistyczny malunek na ścianie budynku u zbiegu ulic Warszawskiej i Emilii Plater w Zgorzelcu. 
Zdjęcie nie jest dobrej jakości - zrobiłam je z samochodu, korzystając z postoju na czerwonym świetle. Jednak pomimo jakości muszę je tu zamieścić - wspaniale pokazuje pokraczność "sztuki" wprzęgniętej w służbę doktrynie. Na pierwszym planie wsparty na łopacie przodownik, za nim - zdaje się - działacz partyjny, a na samym końcu, w tle - matka. 
Po drugiej stronie okien widocznych na zdjęciu jest jeszcze murarz i tynkarz, niestety nie zdążyłam ich sfotografować.
Co robić z takimi świadectwami realizmu socjalistycznego? Czy nadal mogą współtworzyć przestrzeń miejską w kraju postkomunistycznym? Pytania zostawiam otwarte, chociaż przyznam, że ciekawi mnie ten wycinek Zgorzelca.

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Krzyże pokutne. Jelenia Góra

W ścianie Cerkwi Świętych Apostołów Piotra i Pawła przy ul. 1 Maja w Jeleniej Górze znajdują się dwa krzyże pokutne - ciekawe ze względu na ryty. Na większym wyryto dwa narzędzia zbrodni - kuszę (lub łuk) i miecz. Wyobrażam sobie, że ofiara została dobita (prawdopodobnie gdyby było dwóch zabójców, byłyby też dwa osobne krzyże).
Mniejszy krzyż posiada ryt, który pewnie można uznać za rzadkość. Widnieje na nim dość nietypowe narzędzie zbrodni - drabina...  Cerkiew łatwo znaleźć, idąc jeleniogórską "majówką".

niedziela, 26 kwietnia 2015

Memento mori. Jelenia Góra

Zespół barokowych kaplic grobowych otaczających Kościół Łaski w Jeleniej Górze został niedawno zrewitalizowany. Pamiętam "garnizon" sprzed lat - grobowce były wtedy w strasznym stanie. Dzisiaj wyglądają świetnie. Zadbano o najmniejsze szczegóły - zabezpieczono nawet niewielkie fragmenty nagrobków, umieszczając je we wnękach w murze i tworząc w ten sposób lapidarium. 

Pierwsze mauzolea bogatych jeleniogórskich kupców wybudowano w 1710 roku. Były przeznaczone dla zamożnych członków tutejszej Fraterni Kupieckiej, tzw "panów woali" (miejscowych producentów i eksporterów płótna). Według kroniki miasta Moritza Vogta król Fryderyk II w pierwszym momencie, patrząc na okazałe kupieckie grobowce, wziął je za domy mieszkalne... Rzeczywiście, w czasach swojej świetności kaplice grobowe mogły wyglądać jak małe wille. 

Do dziś zachowało się dziewiętnaście kaplic grobowych oraz szereg epitafiów. Po wojnie cmentarz został zdewastowany i splądrowany. Rozkradziono kamienie nagrobne, które wykorzystywano jako wtórny surowiec budowlany.
Teraz co prawda dawna nekropolia (obecnie park) jest odnowiona, ale łatwo znaleźć znaki powojennych zniszczeń.
To, co mnie najbardziej uderzyło, to posągi i płaskorzeźby pozbawione głów... Dekapitacja nie ominęła nawet elementów typowo sakralnych - mnóstwo tu bezgłowych jezusków i aniołków. Niestety, nie uchroniło ich przed wandalizmem ani to, że są zabytkami, ani to, że zdobią miejsce czyjegoś pochówku. 

Warto zejść z parkowych alejek i podejść do grobowców, żeby przyjrzeć się z bliska szczegółom. Detale nagrobne mają typowo barokowy klimat - przychodzi mi na myśl memento mori, bo niemal na każdej kaplicy można znaleźć wizerunki śmierci lub trupich czaszek. 

Jelenia Góra to przykład dobrych praktyk cmentarnych - bardzo mnie cieszy, że odnowiono to miejsce i nie dopuszczono do jego dalszej degradacji.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Parkowa reaktywacja. Iłowa

Da się? Da się! Że się da, udowodniła Iłowa (pow. żagański). Niewielkie miasteczko w powiecie żagańskim nie dopuściło do tego, żeby przypałacowy zabytkowy teren parkowy zamienił się w chaotyczną dżunglę. Zamiast zapuścić "poniemiecką" przestrzeń do szczętu, postarało się o fundusze na reaktywację dworskiego parku w ramach projektu Pogranicze pięknieje

Pierwsze wzmianki o pałacu w Halbau (Iłowej) pochodzą z XIV wieku. W kolejnych stuleciach pałac był wielokrotnie rozbudowywany, wiele razy zmieniali się też jego właściciele. Pierwsze założenie parkowe powstało w XVII wieku. Jego rekompozycja przypada na początek XX wieku. Wtedy powstał tu ogród chiński i ogród japoński, a ich pomysłodawcą był hrabia Fryderyk von Hochberg, ambasador Niemiec w Japonii i założyciel Ogrodu Japońskiego w Breslau (Wrocławiu). Ogród wrocławski z 1913 roku był wzorowany właśnie na ogrodzie z Iłowej, który założono w 1902 roku (to pierwszy ogród japoński w Europie!). Natomiast w zachodniej części istniał park chiński.

Co stało się z tym miejscem po wojnie? Pałac nie zamienił się w ruinę, ponieważ ulokowano w nim szkołę rolniczą (dziś mieści się tu szkoła ponadgimnazjalna). Inaczej było z parkiem japońskim. W epoce Halbau - niemieckiej "Iłowy" - były tu kamienne latarnie, lampiony, herbaciarnia. Wszystko to zaraz po wojnie zostało rozszabrowane. 
Dziś jest inaczej, ale jeszcze kilka lat temu rokowania nie wypadłyby pomyślnie - bramy księżycowe były zarośnięte krzewami i pobazgrane przez domorosłych grafficiarzy, a Mostek Miłości przerzucony nad ulicą wyglądał, jakby za chwilę miał runąć. A jednak teren nie popadł w zapomnienie - dzięki dofinansowaniu ze środków UE zrekultywowano iłowski park, który wygląda dziś czarująco. Nie pozostaje nic innego, tylko pochwalić Iłowę - i zachęcić do odwiedzenia miasteczka!

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Dziupla alchemika. Sławnikowice

Sławnikowice (pow. i gmina Zgorzelec) to senna wioska łańcuchowa, zamieszkana przez niespełna 400 duszyczek. W tutejszym pałacu w XVII wieku mieszkał Ehrenfried Walther von Tschirnhaus - wynalazca miśnieńskiej porcelany. Wybudował we wsi hutę szkła, przeprowadzał eksperymenty optyczne i opracował technologię fabrykacji europejskiej porcelany. 
To właśnie on jest twórcą tej technologii, chociaż opracowanie receptury miśnieńskiej przypisuje się niekiedy Johannowi Friedriechowi Bottgerowi. Bottger dostał zadanie od Augusta Mocnego - miał stworzyć dla niego szczere złoto.
We współpracy z von Tschirnhausem stworzył jednak nie złoto, ale porcelanę. Według nowych źródeł mistrz ze Sławnikowic (czy raczej: Kieslingswalde) nie był wcale pomocnikiem Bottgera, ale jego nauczycielem i rzeczywistym wynalazcą miśnieńskiej porcelany. Mistrz przez swoje badania doprowadził niestety rodzinę do finansowej ruiny.
Pałac w Sławnikowicach był po wojnie siedzibą szkoły podstawowej - dziś jest dzierżawiony przez Polsko-Saksońską Fundację Tschirnhaus Museion. Być może gdyby tuż po wojnie nie ulokowano tutaj szkoły, budynek podzieliłby los wielu innych opuszczonych pałaców na Dolnym Śląsku. Pałac jest w bardzo dobrym stanie. Nieco gorzej wyglądają położone obok budynki gospodarcze, które dawniej funkcjonowały przy pałacu. Natomiast po starej gorzelni i browarze pozostały tylko resztki (zabudowania spłonęły w 1812 roku).

Jednak ciekawsze wydaje się otoczenie kościoła (dawniej ewangelickiego). Nad portalem znajduje się kartusz herbowy rodu von Tschirnhaus. Po obu stronach portalu umieszczono rzeźbione trupie czaszki. Zachowały się też dwa epitafia z 1684 roku - na jednym z nich wyryto fragment z Księgi Hioba. Niestety, jest też puste miejsce po płycie nagrobnej, która została skuta z muru. Przed wejściem na teren kościelny znajduje się krzyż pokutny. Zamiast rytu narzędzia zbrodni widnieje na nim ryt krzyżyka. 

Przez Sławnikowice przebiega dolnośląski odcinek Drogi Świętego Jakuba, biegnący dalej do granicy z Niemcami w Zgorzelcu, a prowadzący do Hiszpanii, do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela. Przebiega tędy również Euroregionalny Szlak Rowerowy ER-4. Na koniec jeszcze jedna sprawa - Sławnikowice (tak jak sąsiedni Gronów) zostały objęte inicjatywą Przygoda z Nysą, dzięki czemu stanęły tu tablice informacyjne. Mała rzecz, a cieszy!

niedziela, 19 kwietnia 2015

Grozi zawaleniem. Jędrzychowice

Co prawda na żadnej ze ścian pałacu w Jędrzychowicach koło Zgorzelca nie widziałam tabliczki "Budynek grozi zawaleniem", ale jego wygląd mówi sam za siebie. Pałac powstał w XVI wieku. W 1611 roku powiększono go o wieżę i skrzydło.
Po skrzydle zostały tylko resztki fundamentów, natomiast wieża nadal jakoś się trzyma. Podobno jeszcze 20 lat temu były w niej okrężne schody - zostały jednak wyburzone. We wnętrzu wieży widać jednak, którędy przebiegały.
Przy wieży zachowała się fasada. W korytarzyku widoczne są sklepienia i płaskorzeźby. Prowadzi on do wnętrza Sali Rycerskiej - ostały się cztery ściany, ale dachu nie ma. Wszystko oczywiście porasta zielenina.


Pałac był otoczony parkiem, nieopodal mieścił się browar, ogrody i oranżeria. Dzisiaj zieleń wokół zabytku rośnie chaotycznie. Warto jednak pójść kawałek dalej - za pałacem znajduje się wzgórze, a u jego podnóża łukowate wejście do... Hmm, no właśnie, trudno stwierdzić, do czego. Może były to pałacowe piwnice? A może schron? W każdym razie wejście wgłąb obiektu zostało zamurowane. Teraz służy jako składowisko śmieci i starych opon.

W internecie znalazłam wzmiankę, że pałac został w 1945 roku zbombardowany przez niemieckie lotnictwo, co miało być karą dla właściciela za jego antyhitlerowskie poglądy. Wspominam o nalocie anegdotycznie, bo nie udało mi się potwierdzić, że rzeczywiście tak było.
Zachęcam do odwiedzenia pałacu - w Jędrzychowicach należy skręcić z drogi wojewódzkiej na skrzyżowaniu w prawo (jadąc w stronę Zgorzelca). Budynek stoi na niewielkim wzniesieniu, jest widoczny z ulicy.

sobota, 18 kwietnia 2015

Krzyże pokutne. Żagań, Stary Żagań

W Starym Żaganiu są cztery krzyże pokutne - wszystkie zgromadzone w jedynym miejscu - wmurowane w ogrodzenie kościoła NMP Królowej Polski. Co prawda jest przy nich tabliczka, ale muszę przyznać, że nie zauważyłam ich pomimo tego, że od kilku lat przynajmniej raz w tygodniu przejeżdżam obok tego muru... A kościół trudno przegapić - znajduje się po lewej stronie drogi wojewódzkiej do Nowogrodu Bobrzańskiego.
Kolejny krzyż pokutny na terenie województwa lubuskiego znajduje się ok. 3 km dalej - w Żaganiu. Żagański krzyży również jest wmurowany w kościelne ogrodzenie - znajduje się po prawej stronie głównej bramy do kościoła NNMP przy ul. Podgórnej. Nie jest oznakowany, więc znów zagwozdka - czy to aby krzyż pokutny? Według broszurki Szlakiem krzyży pokutnych po obu stronach Odry - tak. Według wykazu PTTK - nie.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Cmentarne pobojowisko. Zagań

Cmentarz "na górce" w Żaganiu powstał w 1539 roku, krótko po wprowadzeniu w mieście reformacji. Założono go z powodu niechęci do chowania katolików i protestantów na wspólnej nekropolii. Protestanci byli grzebani na nieistniejącym dziś cmentarzu przy Bramie Szpitalnej, a katolicy właśnie "na górce".
Historia zmienia się w 1945 roku, po wkroczeniu Armii Czerwonej do Żagania. Rosjanie obchodzili się z niemieckimi mieszkańcami brutalnie. Gwałty były na porządku dziennym, Niemców przepędzano z jednej części miasta do innej. Ograniczono im też dostęp do cmentarza. W lutym-marcu niemieckie trupy - obojętnie, czy katolickie, czy protestanckie - były grzebane w ogródkach przydomowych i w parku książęcym. 
W marcu 1945 ludności niemieckiej pozwolono na korzystanie z nekropolii - z jednym zastrzeżeniem. Z cmentarza "na górce" mogły korzystać tylko osoby zamieszkujące tereny po lewej stronie rzeki Bóbr. Niemców wysiedlono z Żagania w 1946 roku - od tamtej pory ich groby tworzą pobojowisko. 
Dziwny to twór - stare, niemieckie nagrobki (raczej ich resztki) wkomponowane chaotycznie w nowsze, polskie. Fragmenty starych nagrobków leżą porozrzucane po terenie cmentarza bez ładu i składu. Epitafia umieszczone w cmentarnym murze kruszeją, niektóre są wyrwane i pozostawione po prostu na ziemi.

środa, 15 kwietnia 2015

Biblioteczne skarby ukryte w kościele. Gościszów

Kościół ewangelicki w Gościszowie (pow. bolesławiecki, gmina Nowogrodziec) wygląda teraz niepozornie - ot, zrujnowane ściany, puste otwory po oknach, brak dachu. Jego obecny stan to wynik przypadkowego bombardowania, tego samego, który zniszczył położony nieopodal pałac. 
W wyniku pożaru ucierpiał budynek i jego wyposażenie - nie tylko sakralne. Otóż ukrywano tu 280 000 manuskryptów i starodruków ze zbiorów Biblioteki Państwowej z Berlina, które w trakcie nalotu doszczętnie spłonęły. Zbiory przeniesiono tutaj podczas II wojny światowej, w ramach akcji prowadzonej przez konserwatora zabytków, Gunthera Grundmanna.

Od 1942 roku władze hitlerowskie przenosiły zabytki z Dolnego Śląska i z głębi III Rzeszy, żeby ustrzec je przed zniszczeniami wojennymi. Dzieła sztuki i dobra kultury ukrywano w dolnośląskich pałacach, dworach, zamkach, kościołach, sztolniach. Grundmann sporządził zaszyfrowaną listę z wykazem tych miejsc - jest ich około osiemdziesięciu, a wśród nich właśnie kościół ewangelicki w Gościszowie (a także pałac w Żarskiej Wsi, o którym też pisałam). Grundmann prowadził listę do czerwca 1944 roku, ale przypuszcza się, że po tym czasie powstało jeszcze sto skrytek. Gdzie są - tego nie wiemy. Prawdopodobnie większość znajduje się w jaskiniach i kopalnianych sztolniach - miejscach trudnych do zniszczenia w trakcie nalotu.

Dziś kościół jest nie tylko ruiną, ale też składowiskiem dachówek i wybiegiem dla kur... Ptactwo właścicieli sąsiedniej posesji biega swobodnie po gruzach. Pod jedną ze ścian ustawiono budę dla psa. Kto by pomyślał, że składowano tu skarby III Rzeszy. Cóż, oto właśnie Dolny Śląsk...

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Krzyże pokutne. Milików, Gościszów

Milików i Gościszów są położone tuż obok siebie (pow. bolesławiecki, gmina Nowogrodziec). Dzięki temu w ciągu 20 minut można odwiedzić cztery krzyże pokutne - po dwa w każdej z miejscowości. 
Krzyże z Milikowa są trudno dostępne, jeśli nie wie się, gdzie ich szukać. Pytaliśmy w lokalnym sklepie i nawet tam nie wiedzieli, że w ich miejscowości są krzyże pokutne. Nie są widoczne z drogi, bo znajdują się w prywatnym ogródku. Trzeba dojechać do pomalowanej na zielono świetlicy wiejskiej i zapukać do drzwi domu po przeciwnej stronie ulicy (posesja nr 145). 
Właściciel wpuścił nas do ogródka bez problemu. Mimo że klienci wiejskiego sklepu nic nie wiedzą, to gospodarz twierdzi, że często odwiedzają go osoby poszukujące krzyży. Cudo - dwa piękne krzyże z bardzo wyraźnymi rytami miecza (jeden ma złamane ramię).

Pierwszy krzyż w Gościszowie łatwo jest przegapić. Znajduje się przy drodze z Nowogrodźca. Jest wmurowany w ogrodzenie domu nr 207, ale wyróżnia się na tle innych kamieni użytych do budowy muru. Został prawdopodobnie wykorzystany jako materiał budowlany. W tym krzyżu też brakuje ramienia. Nie widać żadnego rytu, ale dotykając krzyża można wyczuć wyżłobienia - być może to wizerunek toporka.
Ludzie chyba nieczęsto zatrzymują się przy tym obiekcie, a jeśli się zatrzymują, to stanowią atrakcję większą niż sam zabytek - zza siatki po przeciwnej stronie drogi bacznie obserwowała nas spora grupka dzieci, które rozbiegły się w sekundę, gdy usłyszały od nas "Cześć" ; )

Drugi gościszowski krzyż już łatwiej znaleźć. Mieści się przy skrzyżowaniu dróg (nowa do Lubania i stara do Milikowa), za rowem przydrożnym. Trzeba szukać kapliczki z białym posągiem Maryjki - krzyż jest tuż za nią. Widać uszkodzenia - trzy górne ramiona prawdopodobnie były kiedyś oderwane od trzonu. Krzyż złożono i umocniono widocznym żelaznym prętem.  
Tabliczka informacyjna jest uszkodzona. Na drzewie wisi jeszcze stara, drewniana (!) tabliczka, sygnowana przez WKZ - Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z Jeleniej Góry.

niedziela, 12 kwietnia 2015

Pałac na wodzie. Gościszów

Rozległe ruiny pałacu / zamku w Gościszowie (pow. bolesławiecki, gmina Nowogrodziec) naprawdę robią wrażenie, pomimo fatalnego stanu i zarastających teren drzew. Niestety, pałac niszczeje, w dodatku wygląda na to, że służy jako melina, o czym świadczą skupiska śmieci wewnątrz murów...

Pałac wybudowano w XIII lub XIV wieku na miejscu słowiańskiego grodu. W kolejnych wiekach rozbudowywano go kilkakrotnie, założenie pałacowe wzbogacono też o teren ogrodowy. Budynek otaczała fosa, która przed frontową ścianą tworzyła rozległy ozdobny staw - stąd nazwa "pałac na wodzie". Przed fasadą znajdowała się rzeźbiona fontanna. Jeziorka już dawno nie ma, ale przed pałacem nadal jest zabudowany kamieniami zbiornik - teraz zarośnięty krzewami. Na dziedzińcu pałacowym znajdowała się studnia, mur był zwieńczony blankami, a renesansowy portal ozdabiały personifikacje Miłosierdzia, Wiary, Nadziei i  Sprawiedliwości. 

W XVIII wieku pałac ozdobiono rzeźbami przedstawiającymi mitologiczne postacie. Ich fragmenty jeszcze do niedawna leżały porozbijane na terenie pałacowym. Zostały niestety skradzione. Pałac otaczały zabudowania folwarczne. Całość musiała prezentować się naprawdę imponująco - świadczą o tym również dzisiejsze pozostałości. 

Ostatnimi właścicielami pałacu w Gościszowie było małżeństwo: Marion Adela von Lobenstein oraz Friedrich Karl von Eggeling. Oboje byli przeciwnikami rządów Hitlera. Pałac w czasie wojny był miejscem spotkań opozycji antyhitlerowskiej. Niestety Eggeling za swoje poglądy i - co go dodatkowo obciążało - małżeństwo z Żydówką, trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz.

Rok 1945 okazał się dla pałacu na wodzie zgubny. Budynek został przypadkowo zbombardowany przez niemeickie lotnictwo. Na skutek pożaru zapadł się dach i sklepienia. Od tamtej pory miejsce pogrąża się w ruinie. Co prawda w latach 50. przeprowadzono prace konserwatorskie, ale nie pomogło to w przywróceniu pałacu do życia. 

Co gorsza, pałac niszczeje nie tylko przez zaniedbanie, ale również przez kradzieże. W 2002 roku do Komendy :Powiatowej Policji w Bolesławcu wpłynęło zawiadomienie o kradzieży z terenu pałacowego licznych elementów architektonicznych, m.in. fragmentów rzeźb, kolumn, głowic, obudowy fontanny. Sprawa w tym samym roku została umorzona z powodu braku wykrycia sprawców... 
O tym, jak dawniej wyglądało to miejsce i jak było rozbudowywane, daje pewne pojęcie wizualizacja - zapraszam do jej obejrzenia oraz do odwiedzenia strony poświęconej pałacowi. No i oczywiście - przede wszystkim - do zobaczenia pałacu na własne oczy, zanim znajdzie się w jeszcze gorszym stanie...

piątek, 10 kwietnia 2015

Park z przeszłością. Wykroty

Na terenie parku w Wykrotach (pow. bolesławiecki, gmina Nowogrodziec) już w XIII wieku powstało udokumentowane grodzisko, chociaż pierwsze przekazy pisane o wiosce pochodzą z XIV wieku. Dzisiaj nie ma śladu po otoczonym fosą średniowiecznym grodzie, są natomiast pozostałości po zespole pałacowo-parkowym. Niestety, nieliczne. Zachował się pawilon ogrodowy z XIX wieku. Opleciony bluszczem pawilon, nazywany teraz wieżą widokową, ma formę ośmiobocznej baszty. 
Niestety budynek jest w złym stanie technicznym, w dodatku wdziera się do niego zieleń. Wokół baszty rosną krzaki, które ją częściowo zasłaniają i utrudniają dostęp. Co prawda w parku zostały przeprowadzone prace konserwacyjne, ale natura szybko utorowała sobie drogę do starej wieży. 

Zagospodarowanie parku było współfinansowane ze środków Marszałka Województwa Dolnośląskiego. To wspaniale, że jednak pamięta się nie tylko o słynnych i atrakcyjnych zabytkach Dolnego Śląska, ale również o takich małych, zdawałoby się, zapomnianych miejscowościach. Szkoda tylko, że rozmieszczenie tablic informacyjnych jest nieprzemyślane - obok baszty nie ma żadnej tablicy, informacja o budynku znajduje się w innej części parku, obok bardzo skromnych ruin zabudowań pałacowych (te ruiny to raptem dwie ściany zarośnięte krzakami...).

Do zakończenia II wojny światowej wioska kilkanaście razy przechodziła z rąk do rąk. Stanowiła własność miast (Lauban, Goerlitz) lub zamożnych rodów. Budowa nieistniejącego już pałacu  w 1739 roku to zasługa rodu von Gersdorf, tego samego, z którego wywodziła się Christiane (o jej grobowcu pisałam w poprzednim poście). Oprócz budynku samego pałacu znajdował się tutaj także folwark, staw hodowlany, stajnie, ogród, ptaszarnia, powozownia i gorzelnia. Dzisiaj nie ma już nic, poza resztkami wieży.

Również dawny park, założony wokół pałacu w XVIII wieku, stracił swój pierwotny charakter. W XIX wieku przekomponowano go w stylu romantycznym. Teren przecinały strumienie, a w miejscu dzisiejszego boiska rósł ozdobny ogród. Nie ma już śladu po tej zabudowie, ale park w Wykrotach i tak warto odwiedzić, zanim krzaki całkowicie pożrą wieżę.

środa, 8 kwietnia 2015

Płacząca kobieta. Wykroty

Za kościołem w Wykrotach (pow. bolesławiecki, gmina Nowogrodziec), tuż przy murze otaczającym budynek, znajduje się osiemnastowieczny grobowiec Chistiane Helene Tugendreich von Gersdorf, zwany "płaczącą kobietą" ("die weinende Frau").

Rzeźba siedzącej kobiety, zakrywającej twarz dłonią, jest przypisywana klasycystycznemu niemieckiemu rzeźbiarzowi Johannowi Gottfriedowi Schadowowi, autorowi m.in. Kwadrygi Zwycięstwa z berlińskiej Bramy Brandenburskiej. Pochowana tu Christiane pochodziła z rodu von Gersdorf, do którego przez pewien czas (z przerwami) należała miejscowość Waldau (Wykroty) i z którego wywodzili się właściciele wielu dolnośląskich miejscowości. 

Rzeźba na grobowcu Christiane jest częściowo przysłonięta bluszczem. Na płytach nagrobnych znajdują się inskrypcje - są jednak wytarte, więc trudno je odczytać. Informują, że kobieta zmarła w połogu w wieku 37 lat. Za posągiem, nieco po jego lewej stronie, tuż pod murem znajduje się inna ukryta w bluszczu płyta nagrobna. Upamiętnia niejaką Helene Bracke, z domu Berman, "drogą żonę i matkę, dobrą siostrę i córkę". Data śmierci to 1910, chociaż płyta wygląda raczej na nową... 

Teren za budynkiem kościoła był przed wojną ewangelicką nekropolią. Próżno dziś szukać jej śladów.

Poza miejscami spoczynku Christiane i Helene są tu jednak jeszcze inne pozostałości po miejscu spoczynku dawnych mieszkańców Waldau. Po prawej stronie kościoła, przy kaplicy, znajdują się cztery barokowe rzeźbione epitafia. Niestety są w kiepskim stanie, tak samo jak samotna płyta nagrobna w murze po przeciwległej stronie terenu kościelnego.

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Krzyże pokutne. Wykroty, Czerna, Zabłocie

Andrzej Sapkowski w trylogii husyckiej często pisze o krzyżach pokutnych: "[...] jedne z licznych na Śląsku pamiątek zbrodni i spóźnionej skruchy". Rzeczywiście, to charakterystyczny dla Śląska element krajobrazu kulturowego, Z sześciuset krzyży pokutnych na terenie Polski około pięciuset znajduje się w województwie dolnośląskim. 

Krzyże pokutne były stawiane od XIII wieku w miejscu zbrodni i fundowane przez mordercę. Od XV wieku ryto na nich wizerunek narzędzia, za pomocą którego zamordowano ofiarę. Był to ostatni etap pokuty za morderstwo. Oprócz postawienia krzyża pokutnego morderca był zobowiązany pokryć koszty procesu, wypłacić rodzinie ofiary zadośćuczynienie oraz ruszyć z pielgrzymką do świętego miejsca. 

Zwyczaj stawiania krzyży pokutnych nie jest czymś wyjątkowym dla Polski. Był rozpowszechniony w Europie,

Serce Kutuzowa i czerwonoarmiści. Bolesławiec

Feldmarszałek Michaił Kutuzow, dowódca rosyjski i książę smoleński, zapisał się w polskiej historii jako pogromca Powstania Kościuszkowskiego i Konfederacji Barskiej. Przyczynił się też znacząco do klęski Napoleona.

W 1813 roku chory na tyfus "polakożerca" Kutuzow przebywał w Bunzlau (Bolesławcu). 28 kwietnia zmarł. Wnętrzności generała złożono w małej trumience i pochowano na wzgórzu nieopodal miasta. Oficjalna wersja mówi, że w trumience znajdowało się serce Kutuzowa, tak też głosi napis przy wejściu na cmentarz. Tymczasem były to wnętrzności - serce znajdowało się w sarkofagu z zabalsamowanym ciałem feldmarszałka, który przetransportowano do Petersburga. 

W miejscu złożenia wnętrzności Kutuzowa już w sierpniu 1813 roku ustawiono posąg - złamaną kolumnę otoczoną dębowym wieńcem - z inskrypcją w języku rosyjskim i niemieckim: "Książę Kutuzow Smoleński zasnął snem wiecznym 28 kwietnia 1813". 
Drugi obelisk upamiętniający Kutuzowa znajduje się przy ul. Kubika. Powstał w 1819 roku i miał być symbolem rosyjsko-pruskiej przyjaźni.

sobota, 4 kwietnia 2015

Stary cmentarz. Czerwona Woda

W połowie lutego 1945 roku miejscowość Rothwasser znalazła się na linii frontu. Głównymi celami I Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej były w tym rejonie miasta Lauban (Lubań) i Goerlitz (Zgorzelec), ale działania wojenne nie ominęły Czerwonej Wody (powiat i gmina Zgorzelec). Prawie dziewięćdziesiąt zabudowań mieszkalnych zostało zniszczonych. Ucierpiał też piętnastowieczny kościół i przylegający do niego cmentarz. 

Dzisiaj budynek kościoła ma się dobrze, ale cmentarz przetrwał szczątkowo. W stosunkowo dobrym stanie jest posąg anioła - nie uchowały się natomiast jego skrzydła. Z dwóch stron kościół otacza stary mur cmentarny. Niestety większość nagrobnych epitafiów nie przetrwała. Na wielu pustych miejscach po płytach widać ślady po dłutowaniu. Najlepiej zachowała się płyta na nagrobku Gotthelfa i Juliane Schulze.

piątek, 3 kwietnia 2015

Pałac bez przyszłości. Żarska Wieś


Barokowy zespół pałacowo-parkowy z XVII wieku w Żarskiej Wsi (powiat i gmina Zgorzelec) znajduje się w opłakanym stanie. Pałac wygląda, jakby lada chwila miał się rozsypać. Niedługo pewnie zniknie, chociaż w rejestrze Narodowego Instytutu Dziedzictwa figuruje jako obiekt zabytkowy. Znikanie, jak to zwykle bywa z poniemieckim dziedzictwem, zaczęło się tuż po wojnie. Obiekt był apetycznym kąskiem dla szabrowników, ze względu na zgromadzone w nim dobra.

W drugiej połowie XIX wieku pałac stał się własnością barona Heinricha Augusta von Globig. Zamożny baron sprowadził do obiektu cenne dzieła sztuki. W 1944 roku pałac znów zyskał na wartości. właśnie tutaj przeniesiono część zbiorów Kaiser Friedrich Muzeum w Goerlitz w ramach akcji ukrywania dolnośląskich dóbr kultury. Według listy Grundmanna w skrzyniach zdeponowanych w pałacu znajdowały się m.in. średniowieczne obrazy i rzeźby oraz wyposażenie z trzech kościołów z Goerlitz. Nie istnieją żadne dane na temat powojennych losów tych eksponatów. Nie wiadomo, czy zostały zniszczone, czy wywiezione z Żarskiej Wsi.

Po II wojnie światowej pałac służył jako mieszkanie dla pracowników tutejszego PGR-u, tak samo jak zlokalizowana obok dworska oficyna pochodząca z XIX wieku. 
PGR funkcjonował tu do 1989 roku. Potem pałac opuszczono i tak jest do dzisiaj. Dewastacja pałacu przez lata postępowała.W efekcie mamy straszącą ruinę.

środa, 1 kwietnia 2015

Dokumenty Gestapo na dnie stawu. Czerwona Woda



Dziś nie ma już śladu po starej cegielni, która przed wojną funkcjonowała w Czerwonej Wodzie (pow. zgorzelecki, gmina Węgliniec). Jest natomiast staw, który powstał tutaj na skutek wydobycia gliny. Na pozór nic ciekawego. Tymczasem dawna cegielnia i staw to miejsca, w których prawdopodobnie w lutym 1945 roku zostały ukryte dokumenty krakowskiego Gestapo z kartotekami niemieckich szpiegów.  

Pierwsi mieszkańcy podobno pamiętali widok spopielonych resztek dokumentów i metalowych części po segregatorach, rozrzuconych na terenie byłej cegielni. Ta historia leży pewnie u źródeł legendy o "skarbach" przywiezionych tu przez niemieckich żołnierzy, w jednej wersji zatopionych w stawie, w innej zakopanych w lesie.