czwartek, 17 września 2015

W cieniu zarazy. Dżuma na Śląsku

Dzisiaj mamy dla was coś szczególnego - pierwszy wpis gościnny na naszym blogu! Zdjęcia, które zamieszczamy, są naszego autorstwa - ruiny (chociaż "ruiny" to chyba za dużo powiedziane...) Kościoła Ofiarowania w Nowogrodźcu, którego historia jest ściśle związana z epidemią dżumy, o której pisze Paweł Skiersinis. Tekst, który dziś prezentujemy, jest właśnie jego autorstwa, a temat to jego propozycja - zapraszamy do odwiedzenia strony Pawła Historia z innej strony. Poniżej jego ciekawy tekst - zachęcamy do lektury!

***
Śląsk od zawsze był regionem bogatym, dobrze zaludnionym i świetnie prosperującym. O te ziemie toczyły się liczne wojny np. wojny śląskie pomiędzy Austrią, a Prusami, które miały swoje 3 epizody. Jednak nie tylko konflikty zbrojne pustoszyły tę krainę, pamiętajmy, że obce wojska rabowały, co się tylko dało i puszczały z dymem całe wioski i miasta. Inną straszną plagą, która nawiedzała Śląsk i przylegające do niego Łużyce, była plaga zarazy, pomoru. W tamtych  czasach miasta równie nieubłaganie dziesiątkowała dżuma, która była straszną, zakaźną chorobą gryzoni i ludzi. Roznosiły ją szczury, a skutecznego lekarstwa nie znano. Umieralność w leczonych przypadkach wynosi obecnie 20%, natomiast nieleczona zabija nawet wszystkich, i tak praktycznie wówczas było. Wyobraźmy sobie, że chorobę próbowano odstraszyć upiornymi strojami lekarzy oraz palono na obrzeżach miast ogniska, które miały odgonić „zepsute” zarazą powietrze. Metody te wspomagano także modlitwą do św. Rocha – świętego od zarazy, ale wszystkie te działania nie mogły przynieść pożądanych skutków. Często w mieście ostała się tylko 1 lub 2 rodziny.

Nowogrodziec w obliczu czarnej śmierci
Nowogrodziec (Namburg am. Queis) jest doskonałym przykładem walki z epidemią dżumy. Miasto kilkakrotnie nawiedzały plagi tej choroby. Największa epidemia miała miejsce w 1527 r., a kolejna znacząca w XVII w., podczas której w mieście przeżyły tylko 3 małżeństwa i duchowieństwo z pobliskiego klasztoru. Najciekawszym i najbardziej tajemniczym miejscem w mieści, związanym bezpośrednio z zarazą, nie jest Kościół Ofiarowania, lecz wzgórze – góra trupów, jak go nazywano, zlokalizowane na północ, przy drodze do Lubania. Dokładnie jest to wzgórze pomiędzy dawnym zakładem Inco Veritas, a torami na Zebrzydową. Tam składowano pod namiotami chorych i konających. Dlaczego właśnie tam? Przede wszystkim, na obrzeżach miasta, aby zaraza się nie rozprzestrzeniała. W tej okolicy od razu chowano zmarłych, jak najdalej od centrum.
Mieszkańcy Namburga przerażeni skalą śmierci jaką przyniosła dżuma, postanowili temu zaradzić. Uroczyście przyrzekli, że wybudują świątynię i w niej będą żarliwie się modlić i odprawiać nabożeństwa każdego 21 listopada, gdy przypada dzień Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. Jak postanowiono, tak i zrobiono. W 1657 r. ukończono świątynię zwaną Kociołem Ofiarowania lub Ślubowania. Jednak pierwszy kościół nie przetrwał do naszych czasów. Ponad 100 lat później 17 października 1766 r. spłonął. Już w 1774 r. wmurowano kamień węgielny pod kolejną świątynię.
Uroczyste śluby zostały dochowane przez mieszkańców. Co  roku w listopadzie odbywały się nabożeństwa dziękczynno-błagalne. Taka tradycja trwała do roku 1945, gdy kościół na cmentarzu został zbombardowany i zniszczony. Po wojnie niemiecka ludność została wysiedlona, a miejscowy obrządek związany z zarazą pozostał zapomniany. Nowi mieszkańcy nie byli przecież tak kulturowo i etnicznie związani z miastem, jak ich poprzednicy. Cmentarna świątynia, zniszczona w czasie działań wojennych, nie została odbudowana, choć można było tego dokonać. Dziś pozostały po niej jedynie ruiny.
Na uwagę zasługuje nagrobek proboszcza Micke, który umiejscowiony został pod murami kościoła i do dziś spoczywają pod nim jego szczątki. Ten kapłan zasługuje na szczególną uwagę. Urodził się w 1805 r., a jego ciekawe życie kapłańskie  było związane z pracą proboszcza i inspektora okolicznych szkół. Był również pasjonatem historii Nowogrodźca. To dzięki niemu powstało pierwsze opracowanie o historii i losach miasta, wydane w 1844 r. Niestety, rok później, proboszcz zmarł w wieku 43 lat.
Innym ciekawym miejscem w dawnym Ołdrzychowie jest wzgórze Radelberg, zlokalizowane niedaleko ołdrzychowskiej klinkierni. To właśnie na nim ustawiono drewniany krzyż, wokół którego mieszkańcy  wznosili swoje modły. Dziś krzyż nadal się tam znajduje choć już jest mocno zniszczony.

Dżuma w Lubaniu
Także okoliczne miejscowości padały ofiarą dżumy. Tak było m.in. z dawnym Lauban, w którym zaraza panoszyła się kilkakrotnie. W 1553 r. epidemia dżumy w okresie od lipca do grudnia zabiła 2200 osób, wcześniej w 1539, w podobnym okresie zmarło 500 osób. Czarna śmierć nawiedzała to łużyckie miasto jeszcze w 1612, 1625, 1632 oraz 1680 r., czyli – jak widać – dosyć często.
Trzeba w tym miejscu zauważyć, że choć Nowogrodziec i Lubań dzieli niewielka odległość, to tak naprawdę leżą one w dwóch różnych krainach geograficznych. Nowogrodziec to śląskie lub, jak kto woli, dolnośląskie miasteczko, zaś Lubań leży na Górnych Łużycach. Obecnie powiaty lubański, zgorzelecki i część Nowogrodźca (dawnego Ołdrzychowa) do rzeki Kwisy to tak naprawdę Łużyce. Kwisa jest naturalną i historyczną granicą pomiędzy Łużycami a Śląskiem, przez nią przebiegała także granica pomiędzy saskimi Łużycami, a pruskim Nowogrodźcem. Stąd też nazwy Nawojów Łużycki i Nawojów Śląski, ponieważ obie pobliskie wioski dzieli Kwisa.

Na uwagę zasługuje sposób walki z dżumą w Lubaniu. W roku 1599 rada miasta wydała rozporządzenie, które najlepiej obrazuje tamte, tragiczne wydarzenia:
„W czasach chorób zakaźnych i epidemii, kiedy niebezpieczna i straszliwa zaraza, a mianowicie dżuma, strzeż nas przed nią litościwie Panie Boże, dotknie któregoś z obywateli bądź czyjegoś współmieszkańca, gospodarz lub gospodyni domostwa ma obowiązek bezzwłocznie zgłosić ten fakt pod groźbą utraty wszystkich dóbr oraz kary cielesnej [...] W przypadku pojawienia się dżumy nie tylko sam gospodarz domu, lecz także jego sąsiedzi z jednej i z drugiej strony zobligowani są zgodnie z rozkazem Rady wyprowadzić się i unikać kontaktu z innymi. Ci, którzy sprzeciwiają się tej decyzji i nie pomogą powstrzymać zarazy u jej początku, podlegają karze jak powyżej” [cyt. za: Łukasz Tekiela, IV Górne Łużyce pod panowaniem Habsburgów (1526 – 1635), Vademecum Górnych Łużyc].
Autor: Paweł Skiersinis 

Fragmenty kościoła Ofiarowania - mury stanowiące obrys dawnego kościoła znajdują się na cmentarzu komunalnym, naprzeciw szkoły podstawowej w Nowogrodźcu. 

Zachowany fragment przedwojennego nagrobka.  

Kąt prosty sugeruje, że tutaj zaczynało się prezbiterium. 



Przy wejściu na cmentarz znajduje się głaz z tablicą pamiątkową.

7 komentarzy:

  1. Świetny artykuł. Fajne fotografie, oddające klimat tego miejsca. Pamiętam nie raz te mury i ruiny. Szkoda że już kościół nie istnieje. Ciekawy blog, jeden i drugi. Pozdrawiam Nowogrodźczanin

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za miły komentarz, my również pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy blog :) Tylko poprawcie te kilka błędów :) I podpisuje wszystkie zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, a błędy - literówki czy merytoryczne? Nie podpisujemy wszystkich zdjęć, żeby nie dublować za bardzo treści wpisu, ale może to i dobra podpowiedź.

      Usuń
  4. Fajny wpis, ciekawy i mega interesujący. Co do błędów to nie natknęłam się na żaden :) Pozdrawiam z Ołdrzychowa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń