Zatonie to nie tylko ruiny pałacu Talleyrandów. Po drugiej stronie ulicy jest kolejne ciekawe miejsce - ruiny kościoła pw. św. Jana. Kościół wybudowano w XIII wieku. Najpierw był świątynią katolicką, potem ewangelicką, a w dobie kontrreformacji znowu katolicką. W ciągu wieków liczba katolików w okolicy tak zmalała, że w 1837 roku zamknięto kościół. Już w XIX wieku była to ruina. Jakimś cudem fragmenty murów z kamienia polnego i rudy darniowej przetrwały do dzisiaj.


Za kościołem można znaleźć skromne pozostałości po niemieckim cmentarzu - cztery płyty nagrobne są ustawione pod murem, a dwa leżą, porasta je trawa i dosłownie zapadają się w ziemię.
Ruiny znajdują się przy drodze z Zielonej Góry do Kożuchowa, naprzeciw parku z pałacem.
Wszędzie bluszcz.
Chyba lepiej byłoby wybrać się tu jesienną porą, bo teraz zieleń zlewa się z zielenią.
Wnętrze kościoła.
Ściana z imitacją zacheuszka.
A oto zacheuszek.
Otwory okienne zostały wzmocnione takimi drewnianymi konstrukcjami.
Jeden z grobów za kościołem. Piękne liternictwo zarasta trawą i mchem.
Święty... na początku myślałam, że Nepomucen (to niebieskie to struga wody, którą postać wylewa z garnka), ale jest to raczej parton kościoła - Jan Chrzciciel.
Święty wygląda na trochę przerażonego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz