Siemens i Blaupunkt - oczywiste skojarzenia to telefony komórkowe i radia samochodowe. Mniej oczywiste - Konzentrationslager Gross Rosen. Więźniowie obozu koncentracyjnego byli wykorzystywani do produkcji dla tych właśnie koncernów. Jednak nie to było najcięższe - najgorsza robota to wydobywanie granitu z potężnego kamieniołomu przy dziennej racji żywnościowej wynoszącej 1000 kcal.
Zaczynamy szukać Gross Rosen od strony niewielkiej Rogoźnicy (pow. świdnicki, gmina Strzegom). W sennym i opustoszałym parku pierwszy znak - tablica upamiętniająca ofiary obozu. Krotki spacer za wieś, mijane po drodze sielskie krajobrazy - rozległe łąki, Wzgórza Strzegomskie, słońce - nie zapowiadają wcale kamiennego piekła. Rzeczywiście - wejście na teren byłego obozu to jak wejście do innego wymiaru, wyjętego jakby ze snu.
Niewiele zostało z wojennych zabudowań. Ot, fundamenty baraków i pomieszczeń użytkowych, przenośny piec krematoryjny, fragmenty ogrodzenia, ściana śmierci (teraz upstrzona tablicami upamiętniającymi ofiary). Część oświęcimska niewiele różni się od zarośniętej chabaziami łąki.
Trudno tu mówić o autentyzmie. Brama obozowa, elegancko odmalowana, wydaje się rażąco sztuczna. Wyraźnie widać, że Muzeum próbuje zbudować "markę" Gross Rosen. Kluczowym elementem jest granit - już przy samym wejściu znajduje się potężny granitowy blok, owinięty sztucznym drutem kolczastym.
Muzeum stara się, jak może, żeby ocalić to, co pozostało po obozie - i chwała mu za to. Jednak plany co do kamieniołomu mnie niepokoją. Chodzi o projekt Kamienne Piekło II. Zakłada umieszczenie na wodzie znicza, który będzie można obejrzeć przez szparę w murze, jakim zostanie zabudowane wyrobisko. Jak dla mnie - wielka szkoda. W ten sposób zniknie to, co stanowi o atmosferze tego miejsca - autentyzm. Miejsce kaźni tysięcy ludzi zostanie po prostu obdarte ze swojej istoty, zasłonięte. Mam wrażenie, że po realizacji projektu będziemy widzieć w tym miejscu jeszcze mniej niż teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz