Pławna (pow. lwówecki, gmina Lubomierz) nie byłaby tym, czym się stała, gdyby nie pewien artysta, który postanowił tu zamieszkać i... zrobić rwetes. Dariusz Miliński w 1994 roku założył tu Grupę Artystyczną Pławna 9. Otworzył we wsi galerię i dom pracy twórczej. Na tym jednak jego działalność się nie skończyła. Innym pomysłem Milińskiego (jednym z wielu) było uruchomienie Zamku Legend Śląskich.
Zamek znajduje się przy drodze Bolesławiec-Jelenia Góra - nagle zza zakrętu wyłania się bajkowy pomarańczowy budynek z wieżyczkami, otoczony niezwykłymi baśniowymi rzeźbami, kukłami, lalkami. Wejście do zamku może stać się właśnie wyprawą do wnętrza baśni...
Największą frajdą nie są wcale karkonoskie legendy (można ich wysłuchać z nagrania) ani nawet same lalki. Najciekawsza jest możliwość animacji kukieł - można nimi dowolnie poruszać za pomocą linek.
Same lalki... cóż, ciekawe, ale mam wrażenie, że zostały tu zgromadzone trochę chaotycznie. Sądząc po nazwie tego miejsca, można by spodziewać się wystawy tematycznej, poświęconej właśnie legendom (dolno)śląskim. Tymczasem jeździec bez głowy ma raczej niewiele wspólnego z tym regionem.
Tak samo "śląskie" jest coś w rodzaju Tolkienowskiego orka, którego figura znajduje się przed zamkiem. Szkoda, że ekspozycja nie została przygotowana konsekwentnie. Szkoda też, że w pomieszczeniu umieszczono opisy wystawy tylko w języku niemieckim.
Tak samo "śląskie" jest coś w rodzaju Tolkienowskiego orka, którego figura znajduje się przed zamkiem. Szkoda, że ekspozycja nie została przygotowana konsekwentnie. Szkoda też, że w pomieszczeniu umieszczono opisy wystawy tylko w języku niemieckim.
Trochę marudzę, ale i tak polecam wizytę w Pławnej , reklamowanej jako "miejsce magiczne".W otoczeniu zamku są też trzy pracownie (były akurat nieczynne): kowalstwa artystycznego, ceramiczna i litograficzna.
To świetnie, że w takiej małej miejscowości pojawił się ktoś, kto robi tu zamęt. Dzięki Dariuszowi Milińskiemu możemy na chwilę zamienić się w teatralnych reżyserów, potrafiących tchnąć życie w kukły.
Na zamkowym dziedzińcu - po prawej "ork", jakoś nie za bardzo "śląski"...
Zamkowa ekspozycja.
Mniejsze dzieciaki mogą się wystraszyć niektórych kukieł...
Największa wartość wystawy - możemy ożywić kukły!
A to podobno Duch Gór.
Lalki przed pracownią litografii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz