Druga odsłona tomaszowskiego pałacu - dzisiaj zapraszam do środka. Uwaga, szwendanie się po pałacu może być niebezpieczne, i to z kilku powodów. Po pierwsze, wszystkie okna na parterze zostały zamurowane, dlatego jest tam ciemno (z wyjątkiem holu - zdjęcie obok). Po drugie, budynek jest naprawdę spory - mnóstwo tu pomieszczeń, zakamarków, klatek schodowych, więc bardzo łatwo się zgubić. Po trzecie - jest w strasznym stanie. W wielu miejscach w podłodze są dziury, deski są przegniłe, więc wystarczy chwila nieuwagi, żeby ekspresem polecieć na niższe piętro.
To, co dla pałacu charakterystyczne, znajduje się tuż za głównym wejściem. To nietypowy hol - w suficie widnieje spory okrągły otwór, który na piętrze był kiedyś otoczony balustradą. W kopule( dwa piętra wyżej) też jest otwór (dawniej był tam witraż). Dzięki takiemu rozwiązaniu światło wpadające przez kopułę oświetla także parter.
To jedyne w miarę jasne miejsce na parterze. Pozostałe pomieszczenia są kompletnie ciemne, a szkoda, bo jest tu pierwsza sala kominkowa. Udało nam się zrobić zdjęcie dzięki lampie błyskowej, ale w rzeczywistości nie widać tam nawet czubka własnego nosa. Kominek jest oczywiście zrujnowany, zachowały się natomiast ornamenty na suficie.
Z parteru można też wejść do piwnic.
Z parteru można też wejść do piwnic.
Kolejne piętra to istne labirynty. Pomieszczeń jest bardzo dużo, a im wyżej wchodzimy, w tym gorszym są stanie. Tutaj znajduje się kolejna sala kominkowa - i ten kominek jest zniszczony. Udało nam się też wejść na strych, który jest chyba najbardziej niebezpieczny, ale można obejrzeć kopułę od zewnątrz - da się wejść w niewielkie przestrzenie między kopułą a dachem.
Jak na ruinę w tak kiepskim stanie jest tu sporo ciekawych pozostałości po dawnej świetności pałacu. Oprócz dwóch kominków zachowały się też elementy zdobnicze i fragmenty mozaikowej posadzki. Niestety, fragmenty sztukaterii leżą też popękane na podłodze (np. w sali kominkowej na piętrze). Większość instalacji elektrycznych została oczywiście wyrwana ze ścian, pozostały po nich wyraźne ścieżki-wgłębienia, w których dawniej były kable.
Wrażenia z włóczęgi po tym miejscu są niesamowite. Czuć tu dawny przepych i - pomimo zniszczeń - łatwo sobie wyobrazić, jak pięknie wyglądało to miejsce. Teraz serce się ściska na widok skali zaniedbań i dewastacji.
Muszę przyznać, że adrenalina może tu podskoczyć. Wielokrotnie miałam ciary na plecach i po prostu ogarniał mnie strach. Były miejsca, w których każdy krok należało rozważać. Były ciemne pokoje, do których zagląda się, nie wiedząc, co może znajdować się w środku. To jak chodzenie po labiryncie pełnym niespodzianek ze świadomością, że nie każda z nich może być przyjemna. Z jednej strony horror, a z drugiej ciekawość i żal. Pomimo tego, że spędziliśmy tam naprawdę sporo czasu, to mam wrażenie, że i tak nie zobaczyliśmy wszystkiego, co mogło kryć się w ciemnościach.
Widać ślady po wyrwanych elementach dekoracyjnych.
A tutaj można zobaczyć, że pałac został ogołocony nawet z kabli.
Elementy dekoracyjne - mozaika na posadzce, zdobienia wokół żyrandola i ornament z holu.
Hol na pierwszym piętrze. W otworze na zdjęciu po lewej był kiedyś zegar.
Sala kominkowa na pierwszym piętrze.
Sala kominkowa na parterze.
Parter - w ciemności po lewej znajduje się sala kominkowa.
Pałacowe piwnice.
Prawdopodobnie było to wyjście na balkon znajdujący się nad głównym wejściem - na ganku z kolumnadą z poprzedniego wpisu.
Fragment zdobień.
Kopuła - dawniej zwieńczona witrażem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz