poniedziałek, 11 maja 2015

Pałac w Tomaszowie Bolesławieckim, odsłona II

Druga odsłona tomaszowskiego pałacu - dzisiaj zapraszam do środka. Uwaga, szwendanie się po pałacu może być niebezpieczne, i to z kilku powodów. Po pierwsze, wszystkie okna na parterze zostały zamurowane, dlatego jest tam ciemno (z wyjątkiem holu - zdjęcie obok). Po drugie, budynek jest naprawdę spory - mnóstwo tu pomieszczeń, zakamarków, klatek schodowych, więc bardzo łatwo się zgubić. Po trzecie - jest w strasznym stanie. W wielu miejscach w podłodze są dziury, deski są przegniłe, więc wystarczy chwila nieuwagi, żeby ekspresem polecieć na niższe piętro. 

To, co dla pałacu charakterystyczne, znajduje się tuż za głównym wejściem. To nietypowy hol - w suficie widnieje spory okrągły otwór, który na piętrze był kiedyś otoczony balustradą. W kopule( dwa piętra wyżej) też jest otwór (dawniej był tam witraż). Dzięki takiemu rozwiązaniu światło wpadające przez kopułę oświetla także parter. 

To jedyne w miarę jasne miejsce na parterze. Pozostałe pomieszczenia są kompletnie ciemne, a szkoda, bo jest tu pierwsza sala kominkowa. Udało nam się zrobić zdjęcie dzięki lampie błyskowej, ale w rzeczywistości nie widać tam nawet czubka własnego nosa. Kominek jest oczywiście zrujnowany, zachowały się natomiast ornamenty na suficie.
Z parteru można też wejść do piwnic. 


Kolejne piętra to istne labirynty. Pomieszczeń jest bardzo dużo, a im wyżej wchodzimy, w tym gorszym są stanie. Tutaj znajduje się kolejna sala kominkowa - i ten kominek jest zniszczony. Udało nam się też wejść na strych, który jest chyba najbardziej niebezpieczny, ale można obejrzeć kopułę od zewnątrz - da się wejść w niewielkie przestrzenie między kopułą a dachem. 

Jak na ruinę w tak kiepskim stanie jest tu sporo ciekawych pozostałości po dawnej świetności pałacu. Oprócz dwóch kominków zachowały się też elementy zdobnicze i fragmenty mozaikowej posadzki. Niestety, fragmenty sztukaterii leżą  też popękane na podłodze (np. w sali kominkowej na piętrze). Większość instalacji elektrycznych została oczywiście wyrwana ze ścian, pozostały po nich wyraźne ścieżki-wgłębienia, w których dawniej były kable. 


Wrażenia z włóczęgi po tym miejscu są niesamowite. Czuć tu dawny przepych i - pomimo zniszczeń - łatwo sobie wyobrazić, jak pięknie wyglądało to miejsce. Teraz serce  się ściska na widok skali zaniedbań i dewastacji. 

Muszę przyznać, że adrenalina może tu podskoczyć. Wielokrotnie miałam ciary na plecach i po prostu ogarniał mnie strach. Były miejsca, w których każdy krok należało rozważać. Były ciemne pokoje, do których zagląda się, nie wiedząc, co może znajdować się w środku. To jak chodzenie po labiryncie pełnym niespodzianek ze świadomością, że nie każda z nich może być przyjemna. Z jednej strony horror, a z drugiej ciekawość i żal. Pomimo tego, że spędziliśmy tam naprawdę sporo czasu, to mam wrażenie, że i tak nie zobaczyliśmy wszystkiego, co mogło kryć się w ciemnościach. 


Widać ślady po wyrwanych elementach dekoracyjnych. 

A tutaj można zobaczyć, że pałac został ogołocony nawet z kabli. 


Elementy dekoracyjne - mozaika na posadzce, zdobienia wokół żyrandola i ornament z holu. 

Hol na pierwszym piętrze. W otworze na zdjęciu po lewej był kiedyś zegar. 

Sala kominkowa na pierwszym piętrze. 

Sala kominkowa na parterze.
Parter - w ciemności po lewej znajduje się sala kominkowa.  

Pałacowe piwnice.  


Prawdopodobnie było to wyjście na balkon znajdujący się nad głównym wejściem - na ganku z kolumnadą z poprzedniego wpisu.  

Fragment zdobień.  

Kopuła - dawniej zwieńczona witrażem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz