sobota, 16 kwietnia 2016

Trupi Czerep. Przeklęty psychiatryk w Olsztynie - Kortowie


Totenkopf oznacza Trupi Czerep - tak już na początku XX wieku nazywano Kortau (dzisiejsze Kortowo, uniwersytecka dzielnica Olsztyna). W 1882 roku powstał tu Zakład dla Obłąkanych - jeden z najstarszych, a zarazem najbardziej nowoczesnych psychiatryków w Prusach Wschodnich. Tragiczną historię szpitala można rozpisać na dwa rozdziały - niemiecki i radziecki...

Szpitala nie ominęła tzw. totalna eutanazja - hitlerowski projekt planowego, urzędowego uśmiercania osób chorych psychicznie w ramach akcji pod kryptonimem T4. Co prawda w samym Kortau nie mordowano pacjentów (tak jak to było w Lublińcu), ale wysyłano ich stąd na śmierć, do ośrodków eutanazyjnych wyposażonych w komory gazowe - do Sonnenstein i Bernburgu. Inne grupy chorych truto spalinami w mobilnych komorach gazowych, a zwłoki grzebano w okolicach Działdowa. Ilu pacjentów z Kortowa zgładzono? W jakich latach? Kto kierował akcją? Na żadne z tych pytań nie ma odpowiedzi - nie ma żadnych świadków, nie zachowały się żadne dokumenty... Równie tajemnicze są wydarzenia z stycznia 1945 roku, kiedy do Allenstein (Olsztyna) wkroczyła Armia Czerwona...

Niemiecka administracja miasta niemal do ostatniej chwili zwlekała z rozkazem ewakuacji mieszkańców. Dopiero 19 lub 20 stycznia postanowiono ewakuować szpital psychiatryczny. W budynkach pozostała część lekarzy i personelu, pacjenci obłożnie chorzy, przykuci do łóżek, a także Niemcy z lazaretu wojskowego. Pozostali pensjonariusze zostali zaprowadzeni na stację kolejową. Nikt nie wie, co się z nimi stało. Według jednej hipotezy zamarzli pozostawieni na jakiejś zapomnianej bocznicy kolejowej, według innej - zostali rozstrzelani w drodze. Nie odnaleziono ani jednej osoby z tego osobliwego transportu dla obłąkanych. Po prostu zniknęli.
A co z osobami, które pozostały w szpitalu i lazarecie? Rosjanie urządzili tu pogrom. Pacjenci i personel zostali rozstrzelani, niektórych potraktowano miotaczami ognia. Kilkunastu lekarzy ukryło się na strychu willi przy ul. Warszawskiej. Nie bez powodu nazywana jest ona domem wisielców. Rosjanie znaleźli ukrywających się ludzi i powiesili ich na belkach. Trupy odcięto i zakopano. Grób został odkryty dopiero w 1963 roku. 
Co działo się w Kortowie po wojnie? Dzielnica była oddalona od centrum miasta, więc nikt nie chciał się osiedlać wśród zgliszczy Zakładu dla Obłąkanych. Doły z trupami zdążyły zarosnąć trawą i krzewami. Na pierwszą mogiłę zbiorową natrafiono przypadkiem, dopiero w 1950 roku. Robotnicy remontujący poszpitalne budynki trafili na kilkanaście szkieletów. Potem w różnych miejscach kompleksu odkrywano kolejne zwłoki. Te zakopane głębiej nie były jeszcze zeszkieletowane, miały zachowane powłoki miękkie. Rok po roku odkopywano kolejnych nieszczęśników. Ich ciała wrzucano do skrzyń i przenoszono na olsztyńskie cmentarze. Zakopywano płytko - psy szybko rozwłóczyły ludzkie kości.
Na upiornym cmentarzu wyrosło miasteczko akademickie. Nad Jeziorem Kortowskim luzują się studenci. Po tragicznych wydarzeniach nie ma tu śladu - poza kilkoma budynkami z czerwonej cegły, teraz siedzibami Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Jest też pomnik z małą tabliczką - ale nawet on nie jest poświęcony pacjentom szpitala i lazaretu, ale osobom pogrzebanym na przedwojennym wielowyznaniowym cmentarzu, który kiedyś mieścił się w okolicach Kortau. 
Olsztyńska pamięć wydaje się trochę dziurawa...


 Ani słowa o losie pacjentów i personelu z olsztyńskiego psychiatryka...

Fragment Do młodych Adama Asnyka u stóp pomnika. 

1836-1900. Tylko na tej płycie nagrobnej z cmentarza wielowyznaniowego zachowały się daty. Na pozostałych nie ma już żadnych napisów.  

Jest mnóstwo wersji historii szpitala, jedne mniej, inne bardziej sensacyjne. Żeby nie spekulować, korzystałam tylko z jednego źródła: książki Stanisława Piechockiego Czyściec zwany Kortau

Pomnik jest na terenie kampusu Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.  

Wiele grobów odkryto, ale pewnie wielu też nie odnaleziono. Miasteczko akademickie może być zbudowane na trupach.  


Stary cmentarz sięgał podobno do samego Jeziora Kortowskiego.  

Budynki poszpitalne są teraz własnością uniwersytetu.  

Dom wisielców przy ulicy Warszawskiej. To tu, na strychu, Rosjanie powiesili niemieckich lekarzy.  

Kolejny budynek poszpitalny.  

Dawna kotłownia szpitalna. 

1 komentarz:

  1. Kiedy zaczynalem studia w 1971 Roku cmentarz jeszcze istnial I idac z DS 6 na stolowke czy na zajecia przechodzilismy cmentarz w poprzek. Rowniez kopiac wokol akademika w ramach prac spolecznych wykopywalismy kosci I czaszki.

    OdpowiedzUsuń