Jałowiec (pow. i gmina Lubań) to mała wioska położona gdzieś na uboczu, poza głównymi drogami. W tej niepozornej miejscowości kryje się prawdziwy skarb - zasłonięty przez krzaki, zupełnie niewidoczny, w chaszczach, które kiedyś były pałacowym parkiem. Mauzoleum Karla von Lachmanna - bo o nim mowa - jest miejscem jednocześnie pięknym i smutnym.

Na sarkofagu leży rzeźba przedstawiająca postać ubraną w husarski mundur (Karl służył jako porucznik husarii pułku Schleswig-Holstein), nad którą pochyla się anioł. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że ani mężczyzna, ani anioł nie mają głów... Serafin został też pozbawiony rąk, brakuje mu również najważniejszego anielskiego symbolu - skrzydeł... Umierający huzar stracił nogę, a jego mundur ktoś pochlapał farbą w ohydnym brązowym kolorze. Nie ma też oryginalnej posadzki, poza małym i zniszczonym fragmentem za nagrobkiem. Ciężko patrzeć na taką dewastację...

Zastanawia, dlaczego Jałowiec "ukrywa" to niesamowite miejsce? Dlaczego mauzoleum jest schowane w krzakach, niewyeksponowane, zapuszczone? Dlaczego nie pomyślano, że to skarb miejscowości, zaświadczający o jego historii? Nawet bezgłowe rzeźby mogłyby stanowić atrakcję w wiosce - gdyby chociaż przy głównej drodze Lubań-Jelenia Góra ustawić drogowskaz, być może ludzie zbaczaliby na chwilę ze swojej trasy, żeby obejrzeć to piękne miejsce...
widziałam- wczoraj się natknęłam - piękne miejsce, szkoda że tak zaniedbane
OdpowiedzUsuńPiękne, prawda? Mauzoleum jest tak blisko ulicy, a jest z niej praktycznie niewidoczne...
UsuńTe rzeźby są mroczne i takie jakieś straszne...
OdpowiedzUsuń