sobota, 28 marca 2015

KL Gross Rosen, Rogoźnica



Siemens i Blaupunkt - oczywiste skojarzenia to telefony komórkowe i radia samochodowe. Mniej oczywiste - Konzentrationslager Gross Rosen. Więźniowie obozu koncentracyjnego byli wykorzystywani do produkcji dla tych właśnie koncernów. Jednak nie to było najcięższe - najgorsza robota to wydobywanie granitu z potężnego kamieniołomu przy dziennej racji żywnościowej wynoszącej 1000 kcal. 

Zaczynamy szukać Gross Rosen od strony niewielkiej Rogoźnicy (pow. świdnicki, gmina Strzegom). W sennym i opustoszałym parku pierwszy znak - tablica upamiętniająca ofiary obozu. Krotki spacer za wieś, mijane po drodze sielskie krajobrazy - rozległe łąki, Wzgórza Strzegomskie, słońce - nie zapowiadają wcale kamiennego piekła. Rzeczywiście - wejście na teren byłego obozu to jak wejście do innego wymiaru, wyjętego jakby ze snu.



Niewiele zostało z wojennych zabudowań. Ot, fundamenty baraków i pomieszczeń użytkowych, przenośny piec krematoryjny, fragmenty ogrodzenia, ściana śmierci (teraz upstrzona tablicami upamiętniającymi ofiary). Część oświęcimska niewiele różni się od zarośniętej chabaziami łąki. 

Trudno tu mówić o autentyzmie. Brama obozowa, elegancko odmalowana, wydaje się rażąco sztuczna. Wyraźnie widać, że Muzeum próbuje zbudować "markę" Gross Rosen. Kluczowym elementem jest granit - już przy samym wejściu znajduje się potężny granitowy blok, owinięty sztucznym drutem kolczastym. 
Rzecz, która naprawdę przekonuje, to kamieniołom. Dopiero tutaj czuje się atmosferę obozu z całą jego grozą. Niestety, nie każdy potrafi uszanować to miejsce. Od kilku lat nurkowie regularnie oczyszczają dno zalanego kamieniołomu ze śmieci, zdarzało się nawet, że ludzie wrzucali do wody stare opony.

Muzeum stara się, jak może, żeby ocalić to, co pozostało po obozie - i chwała mu za to. Jednak plany co do kamieniołomu mnie niepokoją. Chodzi o projekt Kamienne Piekło II. Zakłada umieszczenie na wodzie znicza, który będzie można obejrzeć przez szparę w murze, jakim zostanie zabudowane wyrobisko. Jak dla mnie - wielka szkoda. W ten sposób zniknie to, co stanowi o atmosferze tego miejsca - autentyzm. Miejsce kaźni tysięcy ludzi zostanie po prostu obdarte ze swojej istoty, zasłonięte. Mam wrażenie, że po realizacji projektu będziemy widzieć w tym miejscu jeszcze mniej niż teraz.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz